Samochody elektryczne: rzeczywistość kontra propagandowe brednie

Kto jeździł jakimkolwiek pojazdem elektrycznym nie ma żadnych wątpliwości: silnik spalinowy to przeżytek.

Potworna nawałnica sponsorowanej przez eksporterów ropy propagandy (u nas głównie ruskiej) pokazuje jak bardzo pali się im grunt pod nogami.

Może jeszcze nie tak bardzo by obniżyć ceny, ale dość solidnie żeby próbować oddziaływać na społeczeństwa Zachodnie poprzez zmasowaną propagandę.

Dopiero gdy propaganda zawiedzie a elektryczna transformacja nabierze tempa eksporterzy ropy obniżą ceny. To będzie ich ostatnia linia obrony.

Myślę jednak, że za długo odczekali z tą obniżką, zgubiła ich pazerność.

Są w kleszczach: droga ropa przyspiesza przejście Zachodu na prąd ale daje im duże zyski tu i teraz. Obniżając ceny ropy spowolniliby transformację, ale nie na długo bo przespali odpowiedni moment.

Nawet gdyby obniżyli ceny już dzisiaj, to przejścia na samochody elektryczne już się nie da zatrzymać.

Bo tu nie chodzi tylko o cenę paliwa – choć oczywiście eksporterzy ropy absolutnie nie są w stanie konkurować cenowo z jazdą na prąd. Musieliby solidnie dopłacać do interesu.

Sytuacja w Ukrainie pokazała czym się kończy zależność energetyczna i spowodowana nią uległość wobec tyranów.

My sobie po prostu nie możemy pozwolić na dalsze sponsorowanie kraju który stanowi realne zagrożenie dla Polski.

Ograniczenie importu ropy to – przepraszam za dramatyczny język – prawdopodobnie kwestia życia lub śmierci.

W słoneczny poniedziałek z fotowoltaiki i wiatru pokrywamy ponad 20% zapotrzebowania kraju na prąd. Tego ruskie trolle ci nie powiedzą. Wystarczy żeby pod zakładami pracy były ładowarki i auta będą jeździć na 100% odnawialnym prądzie. Po prostu będziemy ładować auta podczas pracy. Na początek to pewnie będzie ekstra dodatek jak karta na siłownię – z czasem stanie się standardem. Duże fabryki mają duże dachy, będą oferować pracownikom własny prąd do aut. Tutaj masz dane Polskich Sieci Energetycznych na żywo.

Elektryki nie tylko mają wiele zalet, stają się one wręcz koniecznością z zupełnie innych przyczyn niż tylko korzyści ekonomiczne.

Na szczęście zalety elektrycznych aut właśnie coraz skuteczniej docierają do zachodnich społeczeństw, bo samochody te z ciekawostki stają się czymś powszechnym.

Komfort podróży (cisza, natychmiastowe ogrzewanie), radość z jazdy (fenomenalne przyspieszenie nieosiągalne dla spalinowców), bezawaryjność (brak elementów które psują się w autach spalinowch).

Eksporterzy ropy są jak koncerny tytoniowe czy inni sprzedawcy czarnej cukrzycy w płynie. Dla nich nieważny jest nasz komfort, nasza kieszeń, nasze zdrowie, życie czy środowisko.

Będą iść w zaparte, kłamać, zaprzeczać nauce i oczywistym faktom jak przemysł tytoniowy pod koniec XX-stego wieku – a niedawno producenci słodkich napojów.

Zakaz sprzedaży aut spalinowych – dla eksporterów ropy katastrofa, koniec biznesu. Dlatego propaganda próbuje nastrajać społeczeństwa przeciw takim rozwiązaniom licząc że politycy złagodzą kurs. Wystarczy przekonać 10% kretynów że elektryki to zło i już mamy poważny nacisk polityczny.

Będą nam wciskać na siłę swój szkodliwy dla nas produkt i dyskredytować wszelkie alternatywy. Ponieważ ropę sprzedają kraje niecywilizowane, to nie przebierają one w środkach. Dezinformacja jest totalna i robiona na chama.

Tak że przygotuj się że w najbliższych latach na temat elektrycznych aut głoszone będą najdziksze teorie spiskowe. Już są.

Może komuś odpowiada fakt, że góra naszych pieniędzy trafia rok w rok do krajów które nam otwarcie grożą. Nasz “partner biznesowy” ze wschodu chętnie powtarza jaką część Polski, czym i jak szybko zrówna z ziemią, jeśli nie będziemy robić tego co chce.

W odpowiedzi my wysyłamy mu co miesiąc kasę, którą moglibyśmy wydać na własny rozwój, rozwiązać problemy Polaków.

Przez ostatnie lata Polska wydała bilion złotych na paliwa. Bilion, czyli milion milionów albo tysiąc miliardów.

Te pieniądze mogłyby zostać w Polsce i tu nakręcać naszą gospodarkę.

Dziś trafiają do kieszeni ruskich oligarchów, pomagają one budować grożącą nam ruską broń. W najlepszym razie pomagają budować pałace arabskich królów – też niespecjalnie sympatycznych ludzi.

To są pieniądze które dziś w najlepszym razie wyrzucamy w błoto lub oddajemy wrogom którzy tylko czekają żeby z Warszawy zrobić drugi Mariupol.

Dzięki elektrycznym samochodom te pieniądze w końcu zostaną w kieszeni zwykłego człowieka.

A tutaj wmawiamy Kowalskiemu że będzie „ofiarą” przejścia na prąd podczas gdy bogaci będą sobie zasuwać autami spalinowymi. Bogaci już jeżdżą elektrykami – po buspasach na przykład. Nie stoją w korkach. Tak naprawdę oprócz ewidentnych kłamstw ruska propaganda nie ma żadnych logicznych argumentów i to widać po tym jak konstruują swój przekaz.

Może komuś odpowiada wdychanie cząsteczek wydzielanych przez auta z wyciętym DPF-em (większość diesli w Polsce). Może ci nie przeszkadza że oddychają tym twoje dzieci.

Może komuś odpowiada bulenie mechanikom-złodziejom którzy obdzierają nas ze skóry za “naprawianie” archaicznej i awaryjnej konstrukcji jaką jest silnik spalinowy.

Zobacz sobie listę najkosztowniejszych awarii według Auto Świata – w elektrykach nie ma większości części których dotyczy ta lista. Daje do myślenia?

W silniku elektrycznym nie ma uszczelki pod głowicą. Nie nie potrzeba oleju i płynu chłodzącego. Nie ma rozrządu. Nie zatrą się w nim cylindry, bo ich nie ma. Nie będą cieknąć uszczelniacze i zimeringi – bo też ich nie ma.

Słowo „wyciek” – czyli popularny objaw awarii spalinówek – nie ma żadnego zastosowania w kontekście napędu elektrycznego. Tam zwyczajnie nie ma co cieknąć.

Czy pamiętasz jakikolwiek moment, kiedy benzyna była tania? Ona zawsze była droga, zawsze drożała a jej cena była zawsze problemem.

Pamiętasz żeby kiedyś benzyna faktycznie staniała? Nie? Ja też nie. Koniec końców benzyna zawsze drożeje. Kiedy wydaje nam się że 6zł to absurd, dostajemy 8zł za litr.

Jedzenie, czynsz i paliwo – trzy największe troski zwykłego człowieka. Trzy rzeczy które odbierają mu większość tego co zarobi.

Mamy szansę pozbyć się przynajmniej jednej z nich – drogiego paliwa.

Czynsz/rata, jedzenie i paliwo – nie byłoby lżej gdybyśmy mogli się przestać martwić choć o jedną z tych rzeczy? Policz sobie sam ile kasy zostanie ci w kieszeni, nie słuchaj bredni ratujących swój biznes eksporterów ropy.

Żyjemy od kryzysu do kryzysu kiedy to benzyna jest droga albo bardzo droga. Właśnie teraz jest bardzo droga. Jak stanieje, to będzie po prostu droga.

A my? Jak zwykle płaczemy i płacimy – zarówno kiedy jest drogo, jak i wtedy gdy jest bardzo drogo.

Cena benzyny to temat ciągłych rozmów, politycznych przepychanek i przelewania z pustego w próżne – bo i tak na końcu Kowalski podjeżdża na stację, zamyka oczy i płaci.

Tak nie musi być. Czas przerwać to błędne koło.

To się może zmienić – i to już za kilka lat i nie tylko dla bogaczy. Niech to już będzie nasz ostatni kryzys paliwowy. Czas wyciągnąć wnioski.

Już dziś jest w Polsce spora grupa ludzi, którzy nie przejmują się cenami na stacjach. Nie przejmują się, nie wpadają w panikę – bo nie tankują. Mają elektryka i wywalone na ceny benzyny.

Ja jestem zwykłym szarym człowiekiem, jeżdżę samochodem który kupiłem używany za 35 tysięcy złotych. To niemal tyle samo, co NOWA elektryczna Dacia Spring (uwzględniając dopłaty oczywiście)

Niestet na trasie zasięg 100km z hakiem – ale to jest najtańszy budżetowy elektryk na rynku. Po mieście zasięg jest prawie dwa razy większy.

Myślę że za 4 lata będzie mnie stać na używanego elektryka w wieku 4-6 lat z zasięgiem nieco poniżej 300km. Widzę takie już dzisiaj jeżdżące jako taksówki. Taksówkarze potrafią liczyć. Dla nich to spokojnie ekstra 100zł zostające w kieszeni dziennie (zakładam 200 km/dzień na taryfie)…

To jest ostatnie moje 4 lata w życiu, kiedy opłacam się bandyckim krajom włącznie z własnym który obdziera mnie ze skóry w cenie benzyny.

Używany elektryk będzie pewnie sporo droższy w zakupie niż mój aktualny samochód, ale za to super tani w eksploatacji.

Według moich bardzo ostrożnych obliczeń zostanie mi w kieszeni minimum 5000zł rocznie z tytułu oszczędności na paliwie i kilka ładnych tysięcy oszczędności na mechanikach.

Niech to będzie tylko 7000 oszczędności rocznie. W pięć lat oszczędzam tyle, ze ile kupiłem mój aktualny samochód…

Jestem przeciwny zakazom, uważam ten zakaz sprzedaży spalinowców za niepotrzebny, wręcz drakoński. Wzbudza on wielki opór przeciw czemuś co jest realnie lepsze – niepotrzebnie.

Prawdę mówiąc te oszczędności są na tyle duże, że możnaby policzyć kupno nówki-salonówki i jej sprzedaż po 4-5-ciu latach. Na 100% bije to na głowę porównywalnego cenowo spalinowca.

Nawet jeśli czasem będę musiał zrobić przerwę w trasie na ładowanie, to nie mam z tym problemu.

Tańsza jazda to nie jedyny plus dla szarego człowieka.

Wszystkie podwyżki cen podstawowych produktów są tradycyjnie motywowane rosnącymi cenami paliwa właśnie. Transport to też koszt. Droga benzyna to drogi chleb.

Tutaj ruscy propagandyści we właściwy sobie – czyli pozbawiony jakichkolwiek argumentów – sposób ponownie wykpiwają zakaz sprzedaży elektryków. Dla wielu krajów – także rosji – koniec benzyny to koniec wszystkiego. Innego biznesu nie mają a ich groźby okazały się być bez pokrycia (druga armia świata…). Są skończeni.

Więc samochody elektryczne to nie tylko tania podróż, to niższe ceny wszystkiego co trzeba przewieźć.

Ropy sami nie wyprodukujemy, bo jej w Polsce mamy za mało. Za to prąd można zrobić w zasadzie ze wszystkiego i wszędzie.

Można go opłacalnie wytwarzać w dużej i małej skali.

Elektryczne samochody to początek naszej energetycznej wolności. To koniec zależności od eksporterów, koniec ich władzy. To zapewne także koniec niejednego bandyckiego reżimu.

To początek czasów gdzie podróż jest tania, cicha i wygodna. To mniej hałasu i czyste powietrze.

Te wszystkie zalety zagrażają potężnym grupom interesu które żyją ze sprzedawania nam ropy. Oni nie odpuszczą swojego interesu. Innego nie mają. Dla wielu krajów koniec ropy to koniec wszystkiego.

To dołączenie do Trzeciego Świata.

Elektryczne samochody mają tylko jedną faktyczną wadę: że za dwadzieścia lat będziemy musieli wysyłać pomoc humanitarną ruskim i Arabom. Bo oni innego pomysłu na biznes nie mają. Nie mają wiedzy, nauki, kultury, innowacji – niczego co cywilizowany świat chciałby kupić.

Mają tylko ropę i groźby – te ostatnie bez pokrycia.

Od takiego sympatycznego kraju kupujemy paliwo do naszych aut…

Więc oni nie odpuszczą bez walki i już to widać. Nie bez powodu jesteśmy zalewani nonsensami o elektrycznych samochodach, propagandą, nieprawdą.

Zamiast wierzyć komuś czyja znajoma rzekomo miała elektryka i dostała “ałtyzmu”, wypożycz go sam, przejedź się u dealera, idź pooglądać używkę na sprzedaż.

To nic nie kosztuje.

Tak się jedzie Leaf’em rocznik 2022 na niemieckiej autostradzie. Z innej beczki – zwróć uwagę jak koleś zachowuje odstępy od samochodów przed sobą. Da się…

Byle jaki elektryk ma osiągi sportowej spalinówki – przy ułamku kosztu paliwa.

Nie ma racjonalnych argumentów za silnikami spalinowymi. Są one bardziej awaryjne i wielokrotnie mniej ekonomiczne.

Zamiast wierzyć ruskim propagandystom, wyrób sobie własne zdanie. W końcu nawet oni mówią ci żebyś „myślał samodzielnie” i „nie wierzył wszystkiemu co piszą w internecie” hehe 🙂

Tak że nawet mi nie wierz bo może zostałem opłacony przez Billa Gatesa albo Reptilian – sprawdź samemu.

Tu chodzi o twoją własną kieszeń. Policz, bo to twoje pieniądze.

Typowe nonsensy aktualnie głoszone przez ruską propagandę na temat aut elektrycznych:

“Jak zutylizujemy baterie”
– dużo prościej niż hektolitry oleju silnikowego i płynu chłodniczego, zaręczam ci. Nie martw się za bardzo drogi rusku (piszę z małej celowo, dla mnie rosja i rosjanie stali się wyjątkiem ortograficznym, z wielkiej to ja mogę Tutsi i Hutu pisać a nie tych ruskich dzikusów) o nasze środowisko, na pewno będzie mu lepiej niż kiedy kopcą miliony aut.

“Z takim zasięgiem nigdzie nie dojadę”
– już dzisiejszym autem elektrycznym przejedziesz całą Polskę z godzinną przerwą. Zakładam że na MOP-ach postawi się ładowarki i problem z głowy.

Na MOP-ach jest dużo miejsca które można „zadaszyć” panelami słonecznymi, tak samo zresztą jak w ciągu nadchodzących lat zadaszymy parkingi.

To już jest rzeczywistość, czas to skopiować u nas. Podczas gorącego polskiego lata miło będzie wsiąść do samochodu który nie przypomina piekarnika.

Siusiu, hot-dog i ładowanie auta. Pierwsze samochody elektryczne miały zasięg ze 100km, dziś podchodzi on do 300. Nie minęło dziesięć lat. Ten zasięg błyskawicznie się zwiększa.

Pamiętasz jak bateria w smartfonie ledwie na pół dnia starczała?

Test zasięgu: ziomkowi wyszło nieco ponad 300 km zasięgu autostradowego. Leaf to nie Tesla, to jest „zwykły” elektryk bez zadęcia premium czy sport.

“Elektryki się psują”
– to są brednie, to silniki spalinowe się psują i wymagają ciągłej konserwacji i serwisu. Elekryki to plajta dla mechaników – i kolejna kasa zostająca w kieszeni Kowalskiego.

“Zmienią kształt wtyczki ładowarki i zostaniesz na lodzie”
– a co będzie jak zmienią kształt wlewu paliwa? Np. na kwadratowy? Albo kształt dystrybutora? To jakiś kompletny nonsens ale naprawdę coś takiego widziałem.

“Będziemy ładować elektryki prądem robionym z węgla”
– pewnie w jakimś stopniu będziemy. Będziemy też robić prąd z innych rzeczy – wiatru, słońca, energii rzek, fal, atomu, gazu i krowiego łajna.

Będziemy mieć wybór, którego nie mamy uzależnieni od zagranicznej ropy. Będziemy samowystarczalni.

Odejście od ropy to nie ekologia, to zwykła ludzka przyzwoitość. To jedyne wyjście żeby nie płacić za sznur na którym nas powieszą.

Dla zmotoryzowanych idą dobre czasy. Bardzo możliwe, że właśnie przeżywamy ostatni w historii kryzys paliwowy.

Że nadejdzie era cichej, taniej, czystej i komfortowej motoryzacji. Że to będzie tak, jak ze smartfonami.

Kilkanaście lat temu smartfon to był gadżet dla bogaczy i geeków. Dziś jest w każdej kieszeni. Szybko poszło, co?

A z internetem jak było?

Zanim się obejrzysz, elektryk będzie stał także pod Twoim domem – a Ty będziesz móc wydać swoją kasę na mądrzejsze rzeczy niż ropa od ruskiego Hitlerka.

Na tej elektrycznej rewolucji zyska przede wszystkim szary człowiek, mogący zapomnieć o rachunkach za paliwo i naprawy.

No i rzecz ostatnia: stan techniczny elektrycznego auta jest bardzo łatwo ocenić. Najdroższy komponent auta – bateria – ma znane parametry i można jasno stwierdzić, jak długo jeszcze posłuży.

Mówi ci to człowiek który rutynowo buduje duże baterie na ogniwach litowo-jonowych do różnych projektów.

Te samochody można sprawdzić.

Mechanicy krytykują elektryki bo nie mają o nich zielonego pojęcia. Tak samo jak wcześniej krytykowali hybrydy. Tymczasem popatrz czym jeżdżą taksówkarze… no oni chyba potrafią liczyć, skądś się słowo „złotówa” musiało wziąć.

Ocena stanu silnika spalinowego to wróżenie z fusów. Bez jego otwarcia w zasadzie kompletnie nic nie wiadomo.

Kupno używanego elektryka nie będzie kupowaniem kota w worku tak jak to ma miejsce z autami spalinowymi. Pewnie będą trochę droższe, ale za to pewne, nawet te z importu.

Nie skręcisz licznika w baterii, bo baterię można przetestować i będzie wiadomo ile już służyła i ile jeszcze posłuży.

Koniec z Niemcem czy Francuzem który płakał jak sprzedawał, w elektryku masz czarno na białym.

Za parę lat elektryki będą normalnością. Auta spalinowe znajdą się tam, gdzie konne powozy i parowozy – w muzeum techniki, jako przeżytek i historia.

A sprzedający nam dziś ropę dzicy ludzie zasiądą przy ognisku i będą radzić, z czego teraz mają żyć.

Dodaj komentarz