Łatwo jest mnożyć pomysły czegóż to państwo nie powinno zrobić żeby rozwiązać kryzys mieszkaniowy w Polsce.
W zasadzie każda partia ma jakieś pomysły, najczęściej w okolicach wyborów. A to budownictwo państwowe, a to zostawić wolnemu rynkowi, dopłacać z kieszeni podatnika.
To wszystko pięknie, tylko że my tego kryzysu naprawdę nie mamy od wczoraj. My go mamy w zasadzie od zawsze.
- Dlaczego warto wyemigrować z Polski
- Wykształceni (znowu) wyjadą zarobić na mieszkania – i nie wrócą
- Dlaczego mieszkania nie stanieją (bo inwestują w nie politycy, niestety)
- Jak przygotować siebie i dzieci do emigracji na Zachód – porady starego emigranta
- Rok 2022: mamy już niemieckie ceny najmu...
- Dwudziestolatku, wyjedź stąd i uratuj swoją przyszłość
Podobne posty:
Każdy kolejny rząd coś tam przed wyborami w kwestii mieszkań obiecywał, potem nic nie robił. Albo i robił, tylko z marnym skutkiem. Wychodzi na to samo.
Można chyba na tym etapie stwierdzić, że rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego przez państwo czy polityków jest zwyczajnie niemożliwe.
Że pozostaniemy przy tej w miarę wolnorynkowej sytuacji gdzie większości z nas na mieszkania nie stać. Sytuacja w której jedną pensję oddaje się na mieszkanie (wynajem lub ratę) została przez nasze społeczeństwo zaakceptowana jako normalność.
Czyli w małżeństwie jedno z małżonków jest dożywotnim niewolnikiem banku lub właściciela wynajmowanego mieszkania, bo pracuje tylko na ratę lub czynsz.
A singiel mieszkania nie kupi nigdy i do końca życia będzie wynajmował pokój i mieszkał z obcymi ludźmi.
Nie mamy też problemu z tym, że pracując w danym mieście nie wynajmiesz samodzielnie mieszkania za pensję którą w tym mieście zarobisz.
Co z tym zrobić? Trzeba się przestać kopać z koniem. Przestać się szarpać. Wybudowanie wystarczającej ilości mieszkań jest niemożliwe. Gdyby było możliwe, to już by się to stało. Czasu było dość.
Zamiast więc snuć nierealne plany które nigdy nie zostaną zrealizowane, należy skupić się na tym co możliwe.
Takim możliwym rozwiązaniem jest masowa emigracja Polaków do innych krajów.
Tak wiem, nie brzmi to dobrze. Tylko że to jest coś realnego w przeciwieństwie do bajeczek opowiadanych przez polityków raz na cztery lata.
Emigracja może rozwiązać problem braku mieszkań. Nie odrzucajmy tego rozwiązania, zastanówmy się nad nim poważnie.
Ja proponuję spojrzeć na ten problem z innej, nietypowej strony. My nie mamy za mało mieszkań, tylko za dużo ludzi.
W zależności od źródła mówi się, że w Polsce brakuje nam około 2 miliony mieszkań.
Jest nas więc za dużo w tym mieszkaniu zwanym Polską i ktoś się musi wyprowadzić, żeby reszta mogła żyć po ludzku.
Nie mówię żeby kogoś siłą wyrzucać. Trzeba zachęcać, edukować, pomagać.
Jeżeli udałoby się zachęcić do emigracji ludzi którzy dziś zamieszkują 2 miliony mieszkań, to mamy kryzys z głowy. I to jest faktycznie coś co można zrobić. Każdy Polak który wyjedzie to wolna powierzchnia mieszkaniowa dla tych co zostaną.
Ponieważ wybudowanie wystarczającej ilości mieszkań jest niemożliwe, należy ten pomysł poważnie przemyśleć. Bo jest wykonalny.
Co mogłoby zrobić państwo? Prowadzić szeroko pojętą politykę proemigracyjną. Ewentualnie robić to co do tej pory, czyli nic. Niestety wtedy na efekty przyjdzie nam poczekać dłużej.
Jak wiec taka proemigracyjna polityka państwa mogłaby wyglądać?
Zobaczmy.
Jak Państwo może efektywnie wspierać emigrację Polaków do innych krajów
W zasadzie już teraz nasze państwo prowadzi całkiem sprawną politykę proemigracyjną. Co ciekawe politykę tą – jak żadną inną – kontynuują konsekwentnie wszystkie kolejne rządy i ekipy.
Tu nawet nie chodzi o to żeby robić coś inaczej niż do tej pory. Raczej chodzi o to, żeby zintensyfikować wysiłki.
Mieszkań nie wybudujemy, ale możemy zwolnić te które już stoją. To jest realny cel,
Utworzyć Urząd Do Spraw Promocji Emigracji
Urząd ten koordynowałby wysiłki Państwa mające na celu ułatwienie emigracji Polakom. Prowadziłby działania informacyjne, zarządzałby wypłacaniem świadczeń finansowych.
Utworzyć stanowisko oficera emigracyjnego w szkołach i na uczelniach.
Tutaj w zasadzie istnieje gotowy, sprawdzony model. Wystarczy zobaczyć jak wygląda to w szkołach pielęgniarskich.
Zupełnie oddolnie i bez pomocy państwa ponad 90% osób uczących się zawodu pięlęgniarki równolegle uczy się języków skandynawskich.
Wystarczy ten model przenieść na inne gałęzie edukacji – politechniki, studia medyczne, informatyczne itp.
Oficer emigracyjny koordynowałby w danej jednostce edukacyjnej wysiłki państwa mające na celu zachęcenie do emigracji możliwie dużej liczby uczniów i absolwentów.
Wstrzymać waloryzację płacy minimalnej
Stworzy to ekonomiczną zachętę do wyjazdu także dla ludzi o mniejszych kwalifikacjach.
Podniesie to też konkurencyjność naszej opartej na taniej i niewykwalifikowanej sile roboczej gospodarki.
To jest coś dzięki czemu pieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu – zwalniamy mieszkania i stajemy się bardziej konkurencyjni.
Uporządkować opodatkowanie emigrujących
Dziś państwo Polskie próbuje zarabiać na emigrantach jakieś grosze poprzez podwójne opodatkowanie. Każdy pracujący za granicą przez część roku, musi dopłacić w kraju różnicę między niskimi zachodnimi podatkami a wysokimi podatkami w Polsce.
To jest nonsens. Każdy kto wyjechał zwalnia wart setki tysięcy zasób mieszkaniowy, nie ma sensu rzucać mu kłód pod nogi.
Państwo powinno pomóc Polakom w emigracji porządkując i upraszczając kwestie podatkowe. Należy zapewnić pełną ulgę abolicyjną dla wszystkich pracujących w UE.
Wtedy możliwe będą wyjazdy na krócej w celu zbadania terenu. Większość emigrantów nie planuje wyjazdu na stałe, choć zwykle tak się to kończy.
Trzeba pomóc Polakom wyjechać na krótcej, żeby mogli wyjechać na stałe – i zwolnić zasoby mieszkaniowe.
Wprowadzić zachęty finansowe do emigracji
Każdy Polak który wyjechał to zwolniony zasób mieszkaniowy.
Wybudowanie takiego zasobu to wielkie koszty. Ma więc sens wypłacenie komuś kto taki zasób zwalnia jakiegoś rodzaju finansowej zapomogi.
Jeżeli rodzina wyprowadza się z mieszkania w dużym mieście, to zwalnia zasób wartości kilkuset tysięcy złotych, może i nawet miliona.
Warto by im wypłacić część tych pieniędzy, np. pod warunkiem że nie wrócą do kraju przez 10 lat.
Możnaby tą zapomogę rozbić na dwie raty, druga rata wypłacana byłaby w dniu zrzeczenia się polskiego obywatelstwa.
Zachęcać do przyjmowania obywatelstwa innych krajów
Polacy mogą łatwo otrzymywać obywatelstwo innych krajów Unii. Przyjąwszy to obywatelstwo przestają być problemem Polski.
Należy więc zachęcać Polaków do rezygnowania z polskiego obywatelstwa.
Można by tu też wypłacać jakąś zachęte finansową – jakieś “pożegnalne” wypłacane w dniu zrzeczenia się obywatelstwa naszego kraju.
Podjąć współpracę międzynarodową
Jest wiele ktrajów które z otwartymi ramionami przyjęłyby Polaków. Współpraca na szczeblu międzynarodowym mogłaby bardzo ułatwić emigrację.
Posumowanie
Rozumiem że powyższy pomysł może brzmieć dziwnie. Może nawet nieco oburzająco albo idiotycznie.
A jak w takim razie brzmią mieszkaniowe obietnice polityków od lewa do prawa składane regularnie co cztery lata?
Wiarygodnie? Mądrze? Realnie?
Zadaj sobie jednak proste pytanie: czy wierzysz, że za twojego życia Polaków będzie stać na mieszkania i że będzie ich wystarczająco dużo?
Wierzysz, że pomimo dziesięcioleci bezczynności nagle coś się w tym temacie ruszy?
Ja nie wierzę.
Moim zdaniem prawda jest lepsza od oszukiwania samych siebie. Wszyscy w Polsce mieszkać nie możemy, bo nie mamy dość miejsca.
A skoro tak, to musimy zwolnić miejsce w istniejących mieszkaniach, bo akurat to możemy zrobić. To po prostu jest możliwe.
Ktoś się musi wyprowadzić, żeby reszta żyła jak ludzie.
Polska często szafowała krwią Polaków, pchała ich w bezsensowne ofiary, poświęcenia, tragedie. Po tych ofiarach mieliśmy zwykle fale emigracji które zawsze były jeszcze większą stratą.
Tym razem emigracja po raz pierwszy może być naszym zyskiem.
Tym razem mamy możliwość rozwiązać ogromny problem bezkrwawo, tanio i z happy endem.
Są tacy którzy chętnie wyjadą, w polsce już teraz nie brakuje powodów żeby wyemigrować. Trzeba tym ludziom tylko trochę pomóc.
Dzięki nim tanio i bezboleśnie rozwiążemy największy problem tego kraju, którego inaczej rozwiązać się nie da.